14 października 2014

UK time

Pozdrowienia z deszczowych Wysp!

Opuszczałam Polskę ze słoneczną pogodą. Żałuję, że nie spakowałam tych ciepłych promieni jesiennego słońca do torby. Zostało mi 100 gramów miejsca. Teraz mam uncje, funty i inne kosmate jednostki... Podróż przebiegła pomyślnie, choć samolot miał półgodzinne opóźnienie. Miałam miejsce przy przejściu, a panowie, którzy siedzieli obok mnie, zasnęli od razu, więc nie widziałam tych śmietanowych chmur do chwili, gdy samolot zaczął zmniejszać prędkość i redukować wysokość.



 Startowanie i lądowanie nie należy do najprzyjemniejszych uczuć. Grawitacja, prędkość (i inne rzeczy, o których nie słuchałam na fizyce) "wbijają" człowieka w fotel. Mieliśmy turbulencje i jedno z gorszych lądowań - nie czułam. Im bliżej Wysp, tym bardziej deszczowe chmury. Horrible! Przywitała nas mżawka. Podążałam za tłumem i za A. oraz M., które poznałam w samolocie. Wsiedliśmy do "pociągu", który przewiózł nas do miejsca z kontrolą paszportów, taśmą walizek, a później przeszłam przez bramki i powitałam moją host family. E. (host mum) stała na przodzie z F. - we were (have been!) so excited. Pojechaliśmy do karczmy na obiad, a później już do domu. To stara budowla z nordycką duszą. Kiedy byliśmyw komplecie dałam wszystkim prezenty: 
dla hostów domowej roboty nalewka dziadka oraz książka o dziedzictwie kultuowym Polski,
dla chłopca zabawka Ninja turtle, malowanka z naklejkami oraz kredki z tej samej serii oraz masa "Michałków" dla każdego.
Wieczorem obejrzeliśmy razem film, pograliśmy w yenga, porozmawialiśmy, żartowaliśmy. Wszystko jest brillant!

***
O 7.00 obudził mnie F., wchodząc do mojej sypialni i tuląc mnie. ♥  8.30 to czas kiedy pojechaliśmy do przedszkola. Tutaj zaskoczył mnie kompleks kolorowych budynków dla dzieci, co jak, co, ale w Polsce to tak nie wygląda. Przy wyjściu spotkałam przyjaciela E. z jego au pair. A. pochodzi z Hiszpanii i przyjechała tutaj 3 tygodnie temu. 
Po powrocie miałam trochę prasowania - jak można prasować skarpetki?! - a później już czas dla siebie. Urządziłam pokój po swojemu, ale potrzebuję jeszcze kupić kilka rzeczy. Korzystając z odrobiny słońca, wybiegłam do ogrodu, ponieważ te piękne, wysokie, białe okna wprost zachęcały mnie do tego! Po drzewie goniła szara wiewiórka (E. powiedziała, żebym nie dotykała wiewiórek, rudych wiewiórek, chyba, że chcę pozbyć się palców).





Poznałam dziś także G. - naszą "cleaning lady" - jest jak młodsza babcia. Po jakimś czasie pojechaliśmy z S. (host dad) zobaczyć okolicę. Wszystko jest "within walking distance". Potrzebowaliśmy zrobić małe zakupy. To, co bardzo mnie zaskoczyło, to to, że wchodząc do naprawdę małego marketu można znaleźć masę rzeczy, które są zdrowe/organiczne/wege <like it>. Trafiłam na rodzinę, która ceni sobie healthy lifestyle i naprawdę dbają o to. Kupujemy chleb w piekarni, nie w delikatesach. Jest jadalny, co więcej - smaczny! 

14-15 to czas na "snacks". Sałatki, kanapki, gotowane jajka, tarta warzywna - to dziś gościło na naszym stole. Niedługo potem pojechałam z E. po F. Tęcza na ciężkim od chmur niebie wygląda wspaniale, gdy za tobą świeci słońce. ♥  Tam znów poznałam kilku znajomych E. Cała trójką pojechaliśmy do T. na "English tea" (no milk, please!), gdzie spędziliśmy dwie godziny. T. ma czwórkę wspaniałych dzieci i mieszkają w uroczej okolicy. Czuję, że będę spędzała tam więcej czasu. :-)

Po powrocie czekała mnie jeszcze jedna "niespodzianka". G. - 18-letnia córka E. przyjechała. Dobrze mieć kogoś za ścianą, kto jest w tym samym wieku, chociaż nie wydaje mi się, żebyśmy miały podobne priorytety. Niemniej jednak spędziłyśmy ze sobą wieczór, a później zjadłyśmy kolację i przeniosłyśmy się na kanapę z hostami.

Teraz jest mój czas. Padam. Jutro mogę pospać trochę dłużej, nie muszę jechać z małym do szkoły. O 11. idziemy z E. na fitness, a później jedziemy do miasteczka na zakupy. Jaką sim card polecacie? Nie mam dużych wymagań. Potrzebuję zasięg i możliwie tanie rozmowy do Polski. Co sądzicie o Giffgaff? A może powinnam wziąć sieć, która nie jest wirtualna? Póki co, prześpię z tą decyzją:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz